Mateusz Dziwisz

Opinia

Od kursu w Akademii B&K zależało tak naprawdę moje być albo nie być. W dniu przyjazdu do Katowic, w Sanoku (tam mieszkam), czekało już na mnie własne stanowisko fryzjerskie w salonie. Wcześniej ukończyłem kilka szkoleń oraz dwie szkoły fryzjerskie, ale Akademia miała być takim punktem kulminacyjnym. Spodziewałem się, że dostanę potężny zastrzyk wiedzy teoretycznej i praktycznej. Jak się okazało po dwóch miesiącach kursu, moje oczekiwania spełniły się.

Long staż jest idealnym szkoleniem dla osób, które pragną wykonywać zawód fryzjera, ale potrzebują zaplecza teoretycznego i praktycznego. Najciekawszym etapem kursu było dla mnie strzyżenie – zajęcia mające na celu wdrożenie do zawodu. Moje najpiękniejsze wspomnienie ze szkolenia to strzyżenie, jakie wykonałem w jednym z salonów Akademii B&K. Dostałem pierwszy w życiu napiwek, za który godzinę później kupiłem drobne akcesoria w sklepie fryzjerskim. Pamiętam, że po raz pierwszy poczułem się wtedy jak prawdziwy fryzjer, nie kursant. Największą trudność podczas kursu sprawiało mi farbowanie włosów i zrozumienie, dlaczego w danym wypadku jest tak, a nie inaczej. Na początku była to dla mnie czarna magia, chociaż niektórzy myślą, że zawód fryzjera jest banalnie prosty (chętnie oddałbym takiej osobie nożyczki), ale z czasem wszystko stało się już dla mnie jasne. Miałem na szczęście pod ręką kilku fajnych edukatorów, którym naprawdę sporo zawdzięczam.
Zaaklimatyzować się nie było trudno. W Akademii pracują osoby, które lubią to, co robią, sprawia im to przyjemność – to się po prostu czuje. Poznałem tam kilka osób, które na zawsze zostaną w mojej pamięci. Ciężko było odjeżdżać, miałem do pokonania ok. 400 km. Towarzyszyło mi jednak poczucie, że to był dobrze spędzony czas i warto było tu przyjechać.
Long staż pomógł mi w zdobyciu praktyki, która w tym fachu jest koniecznością. Pokazał mi, jak wygląda zawód fryzjera od kuchni, jakich klientów mogę obsługiwać, w jaki sposób z nimi rozmawiać. Ponadto, kurs ułatwił mi to zdobycie pewności siebie, która w pracy fryzjera jest niezbędna.

Sięgając pamięcią kilka lat wstecz, nawet przez myśl by mi nie przeszło, że dzisiaj o godz. 22:21 będę siedział w swoim salonie i odpisywał na tego e-maila, a mój kalendarz będzie wypełniony terminami wizyt na kolejny tydzień. Może potrwa to tylko chwilę, ale to moje 5 minut, które chcę dobrze wykorzystać. Pojawiają się pytania: skąd taki obrót spraw? Dlaczego po ukończeniu LO wybrałem szkołę fryzjerską, a nie studia? Odpowiem także pytaniami: może to przeznaczenie? A może zwykły wybryk? Tego się już nie dowiem. Dzisiaj jedno jest pewne: pomimo ukończonej szkoły fryzjerskiej i szkoleń, pracowałem w innym zawodzie. Dopiero Akademia otworzyła mi oczy i popchnęła do przodu. Złapałem wtedy nożyczki w rękę i na upartego dążyłem do tego, aby w końcu być prawdziwym fryzjerem. Nie było to wcale łatwe. Wiem, że ciągle trzeba się dokształcać, podnosić swoje kwalifikacje i umiejętności. Teraz jednak, kiedy mam stałe klientki, jestem bardzo wdzięczny wszystkim, których spotkałem w Akademii, bo to oni pokazali mi jaką drogą mam dalej iść. Cieszę się, że mogłem być słuchaczem i dziś jako absolwent Akademii Szkoleniowej Berendowicz&Kublin jestem dumny z tego, że pomimo wielu kłód rzucanych pod nogi, udało mi się stanąć przed konsolą z nożyczkami i grzebieniem w ręce. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem w swoim żywiole, a rzemiosło zamieniam w sztukę.

© Berendowicz&Kublin 2024 Wykonanie: Getso.pl